Alicja Kliber
Aniołowie mówią ze ścian, a rózga oznacza berło
Małe wioski w Sudetach i ich kościoły to miejsca, gdzie wciąż można obejrzeć wspaniałe polichromie i freski. Tam ze ścian przemawiają aniołowie i święci. W kilku wioskach wciąż można obejrzeć Biblię pauperum, a w wielu miejscach zachowały się piękne gotyckie zdobienia.
Modliszów to miejsce, w którym przed laty po raz pierwszy zachwyciły mnie gotyckie malowidła. To jedna ze starszych wsi na terenie Pogórza Wałbrzyskiego. Ta mała, sięgająca swymi korzeniami XIII lub XIV wieku wieś o malowniczym położeniu i ciekawej historii posiada do dziś unikalny zabytek, podobno jeden z dziesięciu na Dolnym Śląsku. Jak podaje Marek Staffa w opisie miejscowości, w 1318 roku wzmiankowany był mały kościółek, a w 1324 roku miejscowość pojawiła się w źródłach pod nazwą Gerardi villa. W późniejszych wiekach nazwa wsi ewoluowała.
W latach 1871-1945 nazywała się Hohgiersdorf, potem na krótko, bo do 1947 roku była Malanowem, a w końcu przyjęto nazwę Modliszów. Historia miejscowości podobna jest do historii innych małych wsi zagubionych w górach. Początek wsi ginie w mrokach dziejów, a przez stulecia wieś, jak inne na tym terenie, staje się własnością wielu rodów.
I tak, należała do Joachima Peschana, księcia świdnickiego Bernarda, opatów klasztoru w Krzeszowie, w połowie XIV wieku do księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II Małego, a następnie do innych: Cordebocków, Schindelów i Seidlitzów ze Śmiałowic. Niestety do dziś nie zachowało się nic po znamienitych rodach, a pewnie w początkach jej istnienia wielu mieszkańców nie wiedziało, na czyich ziemiach żyją. Pozostałości wielu zagród nie przetrwały. Wieś, położona w wąskiej dolinie nad dwoma potokami, tworzyła ciąg gospodarstw w części niewidocznych z drogi pomiędzy Wałbrzychem i Świdnicą. Dziś północno-zachodni kraniec miejscowości kończy się lasem i leśną drogą w stronę sąsiedniej wsi Pogorzały. Droga dawniej była przejezdna, a okazałe XIX-wieczne budynki gospodarcze witały jadących od tej strony, ukazując obraz bogatej wsi.
Modliszów leży na terenach rudonośnych, jest więc prawdopodobne, że już od XVI wieku prowadzono w jego okolicy poszukiwania oraz wydobycie rud srebra i ołowiu. Sztolnie istniały na górach Popek i Widna Góra w Złotym Lesie, który przejściowo w XVIII wieku należał do wsi. Do połowy XVIII wieku Modliszów pozostawał w Księstwie Świdnickim, następnie w powiecie i gminie Świdnica. W XVI wieku była to już duża, rozwinięta wieś, w której von Seidlitz z odległych o 20 km Śmiałowic posiadał karczmę z browarem, rzeźnikiem, piekarzem, szewcem i kowalem.
W dobie reformacji w Europie w XVI wieku mieszkańcy Modliszowa masowo stawali się ewangelikami. Przejęto kościół i już w 1584 roku zamieszkał tu pastor. Podczas wojny trzydziestoletniej ograbiono kościół, spalono plebanię i część wsi. Pomimo zniszczeń w XVIII wieku nastąpił ponowny rozwój miejscowości. Oprócz kmieci, zagrodników i rzemieślników, głównie tkaczy, kościół stał się znów katolicki. Działały już dwie szkoły, ewangelicka i katolicka, oraz młyn. W XIX wieku część mieszkających tu ewangelików należała do parafii w Dziećmorowicach, a część do Bystrzycy Górnej. Wieś ciągle się rozwijała, jednak nie przebudowano nigdy małego kościółka za kamiennym murem.
Modliszów miał już dwa młyny, tartak, warsztaty rzemieślnicze. Po 1945 roku nowo przybyli mieszkańcy znaleźli zatrudnienie w Wałbrzychu i Świdnicy lub opuścili Modliszów, poszukując innego miejsca do życia. Społeczność wciąż liczyła około 200 mieszkańców. Nie było potrzeby rozbudowy starego kościoła ani budowania kolejnego. Trudne warunki gospodarowania na ziemiach górskich zniechęciły wielu do prowadzenia tu gospodarstw. Osadnicy w znacznej części pochodzili ze wschodniej Polski i nie znali się na uprawie ziemi w górach. Nie potrafili także dostosować się do ostrego klimatu. Praca w odbudowywanym przemyśle w okolicach dwóch sąsiednich dużych miast stała się bardziej interesująca, a co najważniejsze – pewna.
Przejeżdżając przez Modliszów szosą, widzimy tylko kilka zabudowań. Przed wojną i dziś jest tu małe centrum. Nie przetrwała do naszych czasów karczma przy skrzyżowaniu, w okolicy kapliczki domkowej. Pomnik poświęcony poległym w I wojnie światowej mieszkańcom Modliszowa, zburzony po 1945 roku, niedawno został odbudowany. Kościół wciąż był najcenniejszym zabytkiem, położonym w dolnej części wsi. Lata mijały, przez Śląsk przetaczały się wojny, a w XIV-wiecznym kościółku pw. Św. Bartłomieja, jednym z pięciu na Dolnym Śląsku, można było obejrzeć freski z czasów powstania świątyni z tzw. średniowieczną Biblią pauperum, czyli rysunkowym przedstawieniem przypowieści z Pisma Świętego.
Warto wiedzieć, że:
Początki fresku sięgają starożytności. Według Encyklopedii PWN to technika malarstwa ściennego polegająca na malowaniu farbami na mokrym tynku. Jest jedną z najtrudniejszych technik malarstwa, bo dokonywanie jakichkolwiek poprawek i zmian w malowaniu jest praktycznie niemożliwe i chcąc nanieść poprawki, trzeba skuć podłoże.
W modliszowskim kościele freski pokrywają sklepienie nad prezbiterium i część ścian świątyni. W przejściu pomiędzy prezbiterium a nawą widnieją freski z około 1500 roku nawiązujące do przypowieści O pannach mądrych i głupich. Na ścianach nawy głównej ukazane są żywoty św. Katarzyny i św. Krzysztofa z około 1320 roku. Malowidło to niestety nałożono na wcześniejsze obrazy, co spowodowało nieczytelność obu fresków. Tak jest w kilku miejscach. Kościół jest małą, jednonawową, orientowaną świątynią, a obecny swój kształt otrzymał w czasie przebudowy w 1500 roku, potem był już tylko nieznacznie przebudowywany. W prasie lokalnej ukazały się informacje o powojennych odkryciach i renowacji wnętrza. W latach 1963-1966 odkryto tu polichromie, które konserwowano pod koniec lat sześćdziesiątych. Do tego czasu zakryte były boazerią i ściankami, w wyniku czego zostały częściowo zniszczone.
Oprócz cennych malowideł w kościele znajdują się: kamienne sakramentarium z XVI wieku oraz XVIII-wieczny ołtarz, ambona, konfesjonał i obrazy. Obecnie dzięki działaniom proboszcza z Dziećmorowic (kościół św. Bartłomieja jest kościołem filialnym) zakończył się pierwszy etap konserwacji malowideł i wyposażenia. W pierwszej kolejności odrestaurowano ambonę, ołtarz i obrazy. Na zewnątrz przeprowadzono remont dachu i odwodnienia murów. Kolejne etapy remontu obejmować będą dalszą konserwację fresków i polichromii na sklepieniu kościoła oraz remont muru postawionego w roku 1500 wokół kościoła i przykościelnego cmentarza wraz z bramą.
Kamienna brama z piaskowcową kapliczką i wnęką, w których zapewne znajdowały się figurki, jest bardzo cennym i pięknym elementem przykościelnego muru. Spoglądając od zewnętrznej strony na kościół w Modliszowie, uwagę przyciągają kamienne krzyże w obu szczytach nawy. Uznawane dawniej za krzyże pokutne (lub pojednania), trzeci, mniejszy, traktowany jest jako krzyż kamienny. Obecnie krzyże takie traktuje się jako krzyże kamienne, a określenia „krzyż pojednania” można używać tylko do faktów potwierdzonych źródłowo.
Nie można tu nie docenić działań małej społeczności Modliszowa (z panią sołtys na czele) na rzecz dbania o teren przykościelny. Obok Modliszowa odwiedziłam: Zalesie, Kondratów, Lubiechową, Rybnicę Leśną i Strzelce. We wszystkich tych miejscach aniołowie mówili ze ścian, a rózga w dłoniach Syna Bożego symbolizowała władzę otrzymaną od Boga. Każdy z tych kościółków warto odwiedzić, gdyż zachowane malowidła i freski są unikalne i niepowtarzalne.
Drewniane kościółki, w których można obejrzeć najpiękniejsze malowidła, to:
Kościół św. Bartłomieja w Modliszowie, odległy od Świdnicy ok. 10 km i od Wałbrzycha w odległości ok. 11 km, przy drodze wojewódzkiej DW379.
Kościół św. św. Piotra i Pawła w Lubiechowej, odległej od Świerzawy ok. 4,5 km, skąd należy się kierować ul. Polną lub od Jeleniej Góry ok. 17 km drogami DK3 i DW365, a następnie drogą lokalną: ul. Długą.
Kościół św. Anny w Zalesiu, odległy od Bystrzycy Kłodzkiej ok. 4,5 km, jadąc ul. Bystrzycką w stronę Nowej Bystrzycy.
O autorce
Alicja Kliber
Pasjonatka Dolnego Śląska, miłośniczka gór
Alicja Kliber urodziła się w Wałbrzychu, w którym spędziła całe życie. Jest absolwentką uczelni ekonomicznej, ale jej niespełnionym marzeniem było zostać przewodnikiem sudeckim. Pasjonatka wszystkiego, co dotyczy Dolnego Śląska. Interesuje się pogańskimi wierzeniami, legendami i miejscami związanymi z tą tematyką, ale także śladami templariuszy i powojennym osadnictwem. Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się również tym, którzy w poprzednich wiekach tu mieszkali.
Artykuł pochodzi z
„Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska oraz cztery opowiadania sudeckie”
Wydawnictwo Sorus www.sorus.pl